Jednym okiem /7/

Na tapczanie leży leń, nic nie robi cały dzień... Każdy z nas zna ten wierszyk z czasów własnego dzieciństwa. Tymczasem naukowcy odkryli, że nuda, odpoczynek i (pozorna) bezczynność mogą być dobre dla mózgu. Sprzyjają naszej kreatywności, a nawet poczuciu szczęścia...

Pochwała nudy

Jednym okiem /7/ / Pochwała nudy

Niestety, w naszych przeładowanych informacjami czasach (kiedy to w ciągu jednego dnia dociera do nas więcej informacji, niż nasi przodkowie byli w stanie zgromadzić przez całe życie) nawet nasi milusińscy rzadko mają okazję doświadczyć radości błogiego lenistwa. Jako rodzice staramy się raczej szczelnie wypełnić ich czas rozmaitymi zajęciami. Oczywiście – dla ich dobra. Życie wielu współczesnych dzieci przypomina sytuację tej dziewczynki z anegdotki, która stojąc na przystanku autobusowym wertuje swój terminarz i mówi do koleżanki: - W poniedziałek mam lekcję baletu, we wtorek – gram w tenisa, w środę idę na hiszpański, we czwartek jeżdżę konno... No, tak, wygląda na to, że w piątek między 16 a 16.30 będziemy mogły się po prostu POBAWIĆ! I nie, nie chcę przez to powiedzieć, że nie należy posyłać dzieci na żadne zajęcia dodatkowe. Moje pociechy również korzystają z niektórych propozycji tego typu – z tych, na które same mają ochotę. Chyba chodzi o to, by we wszystkim zachować umiar i roztropność. Do niczego dzieci nie zmuszać (na zasadzie: „tak bym chciała, żebyś nauczyła się grać na skrzypcach!” albo: „uważam, że każdy chłopiec MUSI uprawiać jakiś sport!”). Nie organizujmy im czasu z dokładnością co do minuty. Wyłączmy czasem telewizor i komputer i pogadajmy z nimi o niczym. Zagrajmy w ulubioną grę planszową. Albo po prostu zostawmy je na chwilę samym sobie. Ciągle jeszcze pamiętam, że kiedy byłam małą dziewczynką, prawie wszyscy dorośli byli zbyt zapracowani, aby bawić się z nami. Wcale nam jednak tego nie brakowało. Od tego mieliśmy przecież koleżanki
i kolegów na podwórku.

Szczerze mówiąc, wciąż jeszcze nie przywykłam do tego, że kiedy mój syn chce iść pobawić się z kolegą, muszę najpierw zadzwonić do jego mamy i rzecz całą zaplanować, jak gdyby chodziło o spotkanie na najwyższym szczeblu. Za moich czasów panowały zupełnie inne zwyczaje. W każdym razie apeluję: zostawmy nasze dzieci choć na chwilę w spokoju. NUDA JEST DOBRA! A, kto wie, może ten i ów znudzony młody człowiek, z braku innego zajęcia, sięgnie od czasu do czasu na przykład po książkę? Zupełnie z własnej woli! Tak, wiem, że to mało prawdopodobne, ale... Nigdy nie należy tracić nadziei.

Numer: 43 (994) 2016   Autor: Anna M. Sikorska





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *