Mińsk MazowieckiMińsk Mazowiecki zasłużonego dyshonoru

Zdaniem wielu mińszczan władze miasta rodem z PO i KODu zawłaszczają nie tylko historię, ale nas ośmieszają. Ostatnim powodem takich ocen było nadanie tytułów honorowych i zasłużonych obywateli Mińska Mazowieckiego. Otrzymały je persony albo nikomu nieznane, albo znane aż za bardzo z... brudów własnego życia. Takim był niewątpliwie Jan Himilsbach, naturalny idiota wykreowany przez gierkowskich celebrytów na potworkowaty antonim propagandy sukcesu. Najgorsze w tej agitacji było jednak porównanie Iwana do... świętego

Zmięty święty

Projekt uchwały w sprawie nadania tytułów przeszedłby bez echa, gdyby nie jedna z komisji, której większość wniosła o wykreślenie właśnie Himilsbacha. Do tego radna Szymkiewicz wnioskowała, żeby nie głosować uchwały blokiem, tylko każdego nominowanego oddzielnie. Uważa, że tytuły powinny być nadawane każdemu z osobna, gdyż nie wszyscy kandydaci muszą podobać się radnym.

– Nie akceptuję wszystkich osób, które pretendują do przyznania tego tytułu, uważam, że nie powinniśmy przyznawać takiego tytułu Himilsbachowi. Nie można przyznawać tytułu, tylko dlatego, że ktoś zdobył jakąś sławę – trochę naiwnie i zbyt ogólnie tłumaczyła Szymkiewicz.

Pierwszy w obronie Himilsbacha wystąpił radny Dzienio. Mówił, że nikt nie jest nieskazitelny, czego dowodzą żywoty świętych, którzy źle się prowadzili Powinno się oceniać ludzi za dorobek artystyczny, a nie za to, kto jak kto żył. Dowodził, że Himilsbach jest wymieniony na fresku w kinie na Pradze, jako jedna z wybitnych postaci kina, a obecnie dzielnice Warszawy uznały, że trzeba uczcić Himilsbacha i Maklakiewicza. To wszystko pokazuje prestiż tych nazwisk. Himilsbach zawsze uważał się za mińszczanina i my jesteśmy mu winni ten tytuł.

Ślusarczyk postanowił szokować przewrotnie: – Mieszkańcy Mińska Mazowieckiego mają stereotypowe stwierdzenie, że Jan jest przedstawicielem lumpenproletariatu. Obawy przy nadaniu tytułu to przede wszystkim naturalizm wyrażony w fizjonomii osoby i twarzy, który źle się kojarzy. Kolejną obawą jest to, że miał on problemy z alkoholem. Zastanawiam się, czy sam Himilsbach byłby zadowolony z tego tytułu, czy by go przyjął. Czy stawianie go wśród innych ikon popkultury nie będzie dla niego krzywdzące?

Jakubowski w swoim ordynarnym stylu był zdumiony wywodami opozycji i nawoływał do wybicia się z prowincjonalnego myślenia o alkoholizmie. Poza tym żona Himilsbacha nigdy nie miała żadnych złych wspomnień związanych z mężem.

Podobnie dyrektor Siła, który próbował dowodzić, że Iwan był wykształcony, bo miał potwierdzony zawód kamieniarza, aktora i literata. No, a napisanie scenariusza, nad którym pochylą się wybitni reżyserowie filmowi, to już nie lada sztuka, nie każdy by to potrafił....

Gdy w głosowaniu o wykreśleniu Himilsbacha z listy tylko 4 osoby były za i wniosek nie został przyjęty, radna Skrzyńska wniosła o ponowne rozpatrzenie regulaminu dotyczącego sposobu nadawaniu tytułów honorowego i zasłużonego mińszczanina. Poparł ją radny Ślusarczyk, który dodał, że życiorysy, informacje o kandydatach i uzasadnienia wnioskodawców o nadanie tytułu powinny być jasne i jawne.

Niekoniecznie, bo zdaniem Kulmy, radny nie musi dokładnie znać nominata, a jeśli ciekawy, może poszukać w sieci. Może się dopytać, dowiedzieć, a nie dyskutować o nich na sesji rady miasta.

Jakubowski dobił problem stwierdzeniem, że każdy członek kapituły zgodnie ze swoją wiedzą i doświadczeniem oddał swój głos za lub przeciw kandydaturom, ale żadnych uzasadnień nikt nie pisał.

Powstało zamieszanie dotyczące uzasadnień wniosków, bo jak rada miasta może głosować nad wnioskiem, który nie ma uzasadnień. Radna Szymkiewicz mówiła z Makowskim jednocześnie, bo chodziło jej o to, że radni mogliby dostawać materiały pocztą elektroniczną, o co przewodniczący nie zadbał. Byłaby to oszczędność czasu, pieniędzy i sesyjnych nerwów. Zapytała też – nie bez ironii – co o alkoholizmie Himilsbacha sądzi sekretarz Frelak, szefowa MKRPA, czyli komisji antyalkoholowej... Ta zrobiła tylko kwaśną minę, a przewodniczący już był zajęty głosowaniem.

Przyjęcie uchwały przyniosło jeszcze jeden wstydliwy dysonans – nikt nie był przeciw, a tylko sześcioro radnych się wstrzymało. Mimo porażki, sprzeciw prawych radnych dotrze do opinii publicznej. I to jedyny efekt walki o prawdę, której wciąż w Mińsku Mazowieckim brakuje...

Numer: 19 (970) 2016   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *