Mińsk MazowieckiMińsk Mazowiecki koncertowy

Mińszczanie w ubiegłym tygodniu za sprawą amerykańskiego chóru mennonitów obdarowani zostali muzyczną strawą. Duchowe posłannictwo tej chrześcijańskiej wspólnoty kultywuje od trzynastu lat Fundacja Dziedzictwo. To właśnie dzięki niej chór pojawił się w Polsce i ubogacił kulturalnie nasze miasto. Śpiewacy podzielili się hojnie pasją, miłością, śpiewem i Bożą radością, wyczarowali uśmiech oraz uruchomili wśród słuchaczy pokłady prawdziwej wiary

W rytmach nieba

Występ The Hope Singers był jednym z wielu koncertów, które zespół złożony z farmerów, nauczycieli, stolarzy i pasjonatów (także Polaków) pieśni religijnej wystawił na swej trasie. Dobrze, że wśród koncertowych miast, takich jak: Września, Chełm, Ruda Huta, Lubsko, Nowy Tomyśl, Gorzów Wielkopolski, Gdańsk czy Warszawa i Mińsk Mazowiecki mógł się nacieszyć mądrością starodawnych tekstów, które przybliżali śpiewacy ze Stanów Zjednoczonych oraz Kanady. Występ wpisał się w Święto Przemienienia Pańskiego, które 6 sierpnia obchodzono w Kościele katolickim. Wielu mińszczan prosto z nabożeństw przybyło do pałacu, by wysłuchać śpiewów chwalących Boże imię. Szkoda, że na koncert nie przybył nikt z władz lokalnych, bo nadarzyła się przecież wspaniała okazja, by istniejącą od długiego już czasu w naszym mieście wspólnotę chrześcijańską przyjaźnie przyjąć. Na szczęście, założona w czasach Reformacji i wyrosła na gruncie protestanckiego ruchu Anabaptystów wspólnota zawiązała w naszym mieście już wiele przyjaźni i serdecznych zażyłości. Szczególnie dało się to odczuć już po koncercie.
Mennonici w swym codziennym życiu preferują pokój. W domach nie ma telewizji, a często też i radia. W centrum życia jest wspólny śpiew, jako pełen radości wyraz uwielbienia dla Boga. W swym koncertowym śpiewnym przekazie wymalowali obraz życia religijnego, nierozerwalnie złączonego z pracą i życiem codziennym. Pokora, budowanie wspólnoty a nie indywidualny sukces, wypełnianie Bożych poleceń, oddawanie dobrem za złe, wychowanie dzieci w posłuszeństwie, pomaganie sobie nawzajem, pogoda ducha, wytrwałość, skromność, odpowiedzialność oraz wartości rodzinne, to przesłania płynące nie tylko ze śpiewnych modlitw chóru ale też z przykładów świadectwa rodzin mennonitów, chociażby rodziny Laverna Hershbergera.
Ci serdecznie zapraszali do wspólnego przeżywania, a potem wzruszali swą prostotą, gdy tak szczerze śpiewali o swej miłości do Boga. Pokazali, jak niewiele człowiekowi potrzeba. Spoglądali na siebie tak pełni akceptacji i przesyłali szczęście. Taki obrazek, to już rzadkość w tym otaczającym nas, konsumpcyjnym świecie. Widzowie jak zaczarowani poddawali się pokładom dobroci i nadziei, które płynęły z prezentowanych pieśni. – Zastanówcie się podczas tego wieczoru, co to znaczy być z Bogiem - zachęcał dyrygent Lloyd Kauffman.
Pełna ekspresji muzyka przemawiała do serc, wyrażała stan ducha, pozwalała
się oczyścić, a nade wszystko przepraszać i dziękować. Muzyczny język starorosyjskich, amerykańskich, polskich, afrykańskich śpiewanych modlitw ukazywał odwieczne zmagania człowieka ze złem i jego wędrówkę ku stwórcy, zapraszał do powierzenia Bogu wszelkich trosk oraz losów, bo wówczas życie ma sens. Pieśni były tylko małym przypomnieniem, że to co nas otacza, to za czym biegniemy jest tak naprawdę niewiele warte i z czasem zniknie Wielki jest tylko Bóg i dlatego warto, by szedł przed nami.
Widzowie podziwiali kunszt wykonania, unosili się na fali radości płynącej z pieśni i modlili się hebrajskim Shalom także o pokój, który wypływa z głębi człowieka. Nie zabrakło podziękowań za koncert, który doszedł do skutku (dwa niesprawne autokary), pieśni o marszu w świetle Boga oraz polskiej kolędy Wśród nocnej ciszy, której brzmienie czerpano aż do ostatniego dźwięku.

Numer: 33 (880) 2014   Autor: Teresa Romaszuk





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *