Echa ostatniej rewolucji w budżecie mińskiej gminy wciąż słychać. Tym razem to wójt Antoni Piechoski postanowił pokazać radnym, że też ma coś do powiedzenia i zaproponował poprawki do niedawno uchwalonego budżetu. Walka toczyła się tym razem o 70 tys. złotych, które miały zasilić huckiego Tygrysa. Wrzącą dyskusję urwał dopiero radny Tomasz Kurowski, który uniósł się honorem i tym razem w sesji nie uczestniczył.
Oddana duma
Dokładnie dwa tygodnie po ponadprogramowej sesji mińskiej rady gminy zwołano kolejne obrady o randze nadzwyczajnej. Jak się okazało, walka o budżet na 2014 rok jeszcze się nie skończyła. Tym razem to wójt Antoni Piechoski wniósł poprawki, zabierając z gminnej kasy 70 tys. zł przeznaczone na sport, a konkretnie na klub Tygrys Huta Mińska. Pieniądze te przeniesiono na wydatki dotyczące budowy sieci kanalizacji.
Niemal pewnym było, że rzuconą rękawicę podniosą opozycyjni radni, a wraz z nimi związany z huckim Tygrysem radny Tomasz Kurowski. Kurowski jednak już na początku sesji zrezygnował z czynnego udziału w sesji. Wszystko z powodu ostatniego oskarżeniami radnej Zofii Kuć, jakoby stracił mandat w związku ze zmianą miejsca zamieszkania. Przewodnicząca rady Urszula Kraszewska wystąpiła w tej sprawie do państwowej komisji wyborczej, która wyjaśniła, że prawo wybieralności ma każdy, kto zamieszkuje na obszarze działania gmin, bez względu na zmianę okręgu. Mimo to, Kurowski nie chciał podpisać listy obecności, by – jak to określił – nie zmieniać zdania co 5 minut.
Postanowił za to zmienić inną decyzję, rezygnując z walki o 70 tys. na Tygrysa, czyli wniosku, który poparł na ostatniej sesji. O tej zmianie w budżecie przypomniała radna Lidia Wieczorek. Wice wójt Radosław Legat stwierdził jednak, że teraz ważniejsza od sportu jest kanalizacja.
– Trudno się pogodzić z taką decyzją – mówił z żalem radny Stefan Czajkowski, zauważając upadek gminnych imprez sportowych. Dołączył do niego radny Andrzej Gruba, wnioskując, by nie przenosić tych 70 tys. Napotkali jednak na opór wójta Piechoskiego, który przypominał, że w zeszłym roku na Tygrysa z budżetu przeznaczono blisko 36 tys. i niemal 3 razy tyle z zewnętrznej dotacji.
Z taką argumentacją Czajkowski nie mógł się zgodzić. Zwrócił wójtowi uwagę, że pieniądze nie poszły na klub, a na obiekt, który stoi na działce gminnej.
– Z punktu widzenia interesu gminy ta inwestycja nie była potrzebna – bronił się Piechoski. Jak mówił, obiekt Tygrysa nie spełniał norm, a ponieważ jego zarządcą jest klub, to on powinien zadbać o infrastrukturę.
Wniosek wójta znalazł poparcie u drugiej połowy rady. – Część radnych ogarnęła znieczulica. Widzą tylko imprezy i sport – mówiła radna Kuć, przypominając o niewielkich środkach przeznaczonych na janowskie baraki. Przemysław Wojda również widział ważniejsze potrzeby, a wniosek opozycji nazwał idiotycznym.
Do dyskusji włączył się też sołtys Stanisław Ruta, zarzucając radnym nieznajomość potrzeb mieszkańców. – Wrzeszczycie, ale po co? Kiedy ktoś pytał, jakie są problemy? – grzmiał z mównicy. Sytuację próbowała uspokoić przewodnicząca Kraszewska, jednak to dopiero Kurowskiemu udało się zakończyć kłótnie. – Trzeba dać na kanalizację to dajmy na kanalizację i skończmy ten temat – powiedział radny.
W związku z taką opinią działacza huckiego Tygrysa radny Gruba wycofał swój wniosek, a cała rada – o dziwo – przyjęła zmiany w budżecie jednogłośnie. Ot i znowu zapanował spokój. Ale czy na długo…
Numer: 6 (853) 2014 Autor: Justyna Kowalczyk
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ